Przez ostatnie 3 dni siedziałem i przeglądałem zeszyty od języka polskiego z wszystkich 3 lat liceum. Robiłem to rzecz jasna w celu przygotowania się do matury. Nie byłoby w tym nic skomplikowanego, ani wyjątkowego, gdyby nie to, że podczas owego aktu w moim umyśle kreowały się obrazy wymachującej rękoma, przyjmującej dziwne pozycje i zawsze uśmiechniętej p.prof. Strzeleckiej. Ach jak cudownie byłoby wrócić do swojej ławki i ponownie podziwiać te jedyne w swoim rodzaju metody wizualizacji problemów. Gwarantuję wam, że jeżeli chociaż podejmiecie próbę zrozumienia tego przekazu, to po ukończeniu szkoły będziecie mówili kolegom, przyjaciołom, a nawet rodzicom następujące słowa "To był mój najlepszy nauczyciel".
Popularna "Strzelba" wystrzeliła we mnie wiele pocisków i po trzech wspaniałych latach nauki w sali P2 mogę powiedzieć, że nie wszystkie pociski kierowane do głowy osiągnęły swój cel, co zapewne jest wynikiem mojego lenistwa, ale te, które wystrzelono do mojego serca trafiły tam i pozostaną na długo.
P.S. Jak ktoś z czytających tę notkę chodzi do 12 LO i ma język polski z p.prof. Strzelecką niech wie, ze w każdym momencie mogę zając jego miejsce w ławce.
Jestem mile zaskoczony taką inicjatywą ze strony nauczycielki języka polskiego. Szególnie ciekawie zapowiada się dział Czytelnia, którego rozwój niewątpliwie będę pilnie śledził, ale pozostałe niewiele mu ustępują (Blogującego Belfra i Filozofię wyprzedza o pół długości ciała). Gratuluję pomysłu i życzę cierpliwości i inspiracji.
Poniższy komentarz/odpowiedź/głos w dyskusji może wydać się trochę spóźniony, ale dopiero dzisiaj dowiedziałem się o istnieniu takiej strony. Być może również miejsce nie jest najwłaściwsze, ale jako że nie ma tu jeszcze forum, wykorzystam możliwość oferowaną przez księgę gości. Rzeczony komentarz dotyczył będzie wypowiedzi Miłosza z 04.04.07 o 23:06 na temat Harry’ego Pottera i tłumaczenia serii książek przedstawiających jego przygody.
Faktycznie, Rowling zrobiła z Hagrida prawie-Szkota, ale nie dzięki językowi, a upodobnieniu go do "wsiowego buraka" - tak własnie wygląda angielski stereotyp Szkota. Wydaje mi się, że w Polsce Hagrid-Szkot (a więc skąpiec w kilcie, bo tak Polacy wyobrażają sobie Szkotów) nie zyskałby takiej sympatii, co więcej, nie pasowałbym wogóle do swojej roli w książce. Kolejny zarzut Miłosza dotyczy zmiany charakteru nazw stworzeń, które miałyby w oryginale wywodzic się z języka francuskiego i łaciny. Otóż zdecydowana większość (zdecydowanie zdecydowana) to zabawnie połączone angielskie słowa lub ich części, przetłumaczenie ich z zachowaniem tego humorystycznego podejścia wydaje się więc jak najbardziej na miejscu. Dziwnie wyglądałyby w takim towarzystwie nieliczne nieprzetłumaczone łacińskie nazwy.
To tyle jeśli chodzi o krytyczny komentarz. Zajmuje zapewne sporo miejsca, sądzę więc że nie ma sensu zbyt długo go tu przetrzymywać. Miłoszowi proponuje natomiast zmianę drogi wymiany opinii na emailową (jeśli oczywiście ma taką chęć).
Pozdrawiam
Dzisiaj po raz pierwszy zajrzałam na tę stronę i jestem porażona - w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Brakuje mi słów na opisanie stanu ducha po przeczytaniu niektórych stronek. Gratuluję Autorce pomysłu i zapału! Młodzieży zazdroszczę Takiego Profesora (że też Tacy jeszcze nie wyginęli to cud ). Sama chętnie skorzystam z rozdziałów "Nauka" ( choć edukację szkolną skończyłam już dawno temu) i "Czytelnia" ( by czytać tylko pozycje wartościowe, bo na inne to po prostu szkoda czasu). Czekam na kolejne recenzje. GRATULUJĘ i życzę Wszystkim odwiedzającym te stronki dalszych sukcesów na wielu polach!
Kochane dzieciaki – oraz wszyscy inni, którzy tu zaglądacie!
Z okazji świąt życzę Wam wszystkiego najlepszego.
Święto to ważny czas w kulturze, inny niż zwykły, codzienny. Ma ważne funkcje dla społeczności: jednoczy, upamiętnia, stabilizuje ład społeczny, pozwala na rytualną radość, której w życiu codziennym czasem nam brakuje.
Wielkanoc jest świętem ważnym dla chrześcijan. Tym z Was, którzy są religijni, życzę czerpania otuchy z tego święta zmartwychwstałego Boga. Tym, którzy nie odnajdą Boga, życzę, żeby odnaleźli człowieka.
Barbara Strzelecka
co prawda to prawda
dzisiaj postanowiłem stoczyć wojnę z kurzem i brudem i w ogóle wszelkimi dziwactwami co to się same w dom pchają nieproszone. przedzierając się ze szmatą do kurzu przez najdalszy sektor Regału (co nie było takie łatwe, bo jakieś bestie chciały mi podpierniczyć ścierę) natrafiłem na Znalezisko, Relikt, Wynalazek- całkiem po prostu znalazłem "pamiątkę z celulozy" Newely’ego! myslałem, że komuna definitywnie sie zakończyła, ale widać, nie, Szczęsny- Bida ciągle rządzi! Czy u was też pałętają się po kątach regałów, schowane w pudła i zarośnięte kurzem reminescencje starego systemu? i co radzicie zrobić z tąże nieszczęsną "pamiątką..." : spalić? zmielić? wyłożyć kartkami kuwetę dla kota? a może po prostu zdmuchnąc kurz, przewertować i schować z powrotem na regał, dla potomności???
poza tym zawsze milej przekazać sobie pakunki z ręki do ręki ;-) Czasem tradycjonalista ze mnie wyłazi i romantyk, ale cóż - my, mężczyźni, zawsze byliśmy romantyczni, twardniejemy tylko po konfrontacji z twardo stąpającymi po ziemi i pragmatycznymi kobietami ;-)
Widzi Pani Profesor - dlatego Gaspar (i w sumie ja też) proponował stworzenie małego forum - do rozmów na szeroko rozumiane tematy literatury, sztuki itp., wielotematycznie i wielowątkowo. Bo z księgi gości, bez odpowiedniej moderacji, zrobi się takie mini-mini-forum :)
Limitu słów (ani tematów) nie będzie:), ale chciałabym zapanowac nad tym, co się nam tu wyrabia; zapanować zresztą jedynie organizacyjnie.
Miłoszu, przysiądź fałdów i upisz recenzję Harry’ego do Czytelni! Możesz po prostu powtórzyć i poszerzyć to, co tu napisałeś.(I proszę na maila). Znać znawcę. Twój wpis wtedy sobie skasuję. Zawsze uważałam, że jak człowiek coś wie, to ma być ekspertem. Ja Harry’ego poczytam, ale od recenzji powinieneś być ty.
Wszystkich natomiast przepraszam za (freudowskie chyba) skrzyżowanie wątku prostytucji i pornografii. Co to się z ludźmi nie wyrabia przez te lektury!
Miłosz: Heh, no to chyba HP ma tyle wspólnego z Serią Niefortunnych Zdarzeń - też tłumaczenie odejmuje wiele...
A co do książek z dziedziny historii sztuki i sztuk plastycznych: że się wyrażę kolokwialnie: dżizaz krajst man! ja mam tego tutaj z setki... jedyne co mogę obiecać, to jak już wrzucę na moją listę książki z tych dziedzin, to wyślę maila informującego. Może przesadzam że setki, ale kilkadziesiąt jest na pewno i do tego są porozrzucane mocno... Jedynym wyjściem jest śledzenie książek z kategorii sztuka i historia sztuki na liście. Wybacz że się inaczej nie da, ale ogrom katalogowania jaki mnie czeka mnie przeraża...
strzel_bo!
PUD_ŁO!
ja nie absolwent, ja uczeń, ale mnie Pani Professor zna, choć nie naucza (pomacham Pani na korytarzu, żeby wiedziała Pani kto ja ;])
kronikarzu!
jeżeli możesz, to prosiłbym o podanie (chociażby na mojego maila) spisu książek z dziedziny historii sztuki i sztuk plastycznych w ogóle. no i koniecznie propozycje cenowe odnośnie "historii estetyki" Tatarkiewicza.
co do wątku Harryego Pottera to czyta się go wybornie, zwłaszcza w oryginale. niestety, polski przekład Polkowskiego jest krzyczącym bzdetem- z Hagrida zrobił skończonego, wsiowego buraka (podczas gdy rowling stylizowała jego język na akcent szkocki), wszelkie niuanse znaczeniowe zostały w serii z góry zignowowane, a nazwy magicznych stworzeń etc. są wręcz śmieszne i naiwne (podczas gdy autorka korzysta z dosyć ciekawego rdzenia łacińsko- francuskiego i starych angielskich przysłów w słowotwórstwie swym). całą istotę przekładu można zawrzeć w nazwie polskiego wydawnictwa : Media Rodzina. zaprawdę jest to i media (potteromiania robi swoje) i rodzina (tłumacz liczył na to, że nikt powyżej poziomu intelektualnego dziesięciolatka nie sięgnie po książkę) no ale tutaj zaskakuje sama autorka- zamiast pisać ciągle tę samą powieść dla dzieci, jej styl staje się powazniejszy i wprowadza do fabuły coraz mroczniejsze i tragiczniejsze wydarzenia(nie czyni to jednak z ’Harrego’ niczego wybitnego ani niczego w stylu E.A.Poe)- niech Polkowski sam sobie z tym poradzi.
pottera czyta się dobrze, nie znaczy to jednak,że jest to literatura wysokich lotów, chociaż niewątpliwie od ziemi się odbija. jest zwięzły, interesujący i pelen wewnętrznego bachorstwa- dlatego sięgnięcie po niego pozwala na kontrolowane rozmarzenie się i oderwanie od szarej rzeczywistości- a w Empiku juz przyjmują zapisy na 7 część. Harry Potter and the Deathly Hallows.
do recenzji polecam albo harryego 5 albo 6
a żeby tak zakończyć to tak ostatnie może słowo na temat pornografii.
w ogóle ja bym rozgraniczył pojęcie prostytucji i pornografii- oczywistym jest, że człowiek tez zwierze i swe żądze ma. wynika to najczęściej z ciekawości no i jest to w jakis sposób przyrodzone. prostytucja nie jest powołaniem ani zawodem który chce się uprawiać- do tego zmusza życie. pornografia jest próbą, jakże to ludzkie, zrobienia biznesu (jedni pieką chleb, inni gasza pożary, czemy by nie sprzedawać taśm z filmami erotycznymi?), słowem, pieniądz jest jeden. a co do literatury- to po zapoznaniu sie ze "120 dniami Sodomy" Markiza de Sade- dzieła równie genialnego, co obrzydliwego (ze wskazaniem na ’obrzydliwego’)- chyba każdy dozna mózgowego porażenia i zacznie rozpatrywać temat ’na chłodno’. ja tę opowieśc ("wielka ideę" jak mówił Markiz) ciasnąłem w kąt po zakończeniu części trzeciej, a moja tolerancja estetyczna jest wybitna. jednakże istnieje wielki zbiór powieści, opowieści, pieśni i tym podobnych mówiących o erotyce czy wręcz perwersjach w sposób niebywale poetycki (tutaj cytat: "Zbliżam się do celu, ale moja dziewczyna rozpłomienia mnie jeszcze bardziej podczas gdy płaczem czułym pragnie uniknąć sforsowania bariery swego dziewictwa", Carmina Burana, XII-XIII wiek). więc problem nie jest żadnym problemem, lecz czymś normalnym, o ile nie przekroczy się granic psychicznych dewiacji. no i tyle w tej sprawie
dobry boże, tutaj powinien być jakiś limit słów
pozdrawiam
M