Emblema 47
EMBLEMA 47Człowiek poglądając na kompas płacze.
Napis: A zaś krótkość dni moich nie skończy się prędko. Jb. 10, 20.
Jakoż nie płakać, jak się nie frasować,
Jako nie mam dni i godzin rachować,
Kiedy je pędzi czas niedościgniony
Prędzej niż z kresu zawodnik puszczony.
Kują kowale, robią rzemieśnicy,
Ludzie biegają tam, sam po ulicy
I jako muchy kręcą się po rynku,
Nie ma cło, nie ma ratusz odpoczynku.
Zegar wybija na wysokiej wieży,
A czas niewrotny jak bieży, tak bieży
I tak odmienne gonią się księżyce
Jak wiatr, jak chmury, a ostre nożyce
Nielutościwa Tyranka gotuje,
Kiedy ostatek przędze się dosnuje.
O, nieśmiertelny, który milijony
Lat masz za moment, przedłuż ukrócony
Czas życia mego, wszakże Twoja zdoła
Wszechmocność cofnąć i słoneczne koła;
Jakoś niekiedy na płacz i kwilenie
Chorego króla przez cofnione cienie
Dał znak łaski Twej, tak mnie kres ostatni
Cofnij i nie daj wgarnąć mię do matni
Okrutnej śmierci, a ja ten czas cale
Strawię pomkniony na Twej świętej chwale.